Czwarty dzień Wielkiego Odpustu Tuchowskiego przebiegał pod hasłem: Błogosławieni ci, którzy słuchają Słowa Bożego i zachowują je. Z racji na przypadającą tego dnia niedzielę 4 lipca pierwsza Msza Święta sprawowana była już o godzinie 5:00 rano. Ponieważ pogoda dopisywała, odbyła się ona na dziedzińcu sanktuaryjnym – tak jak wszystkie kolejne. Eucharystii przewodniczył o. Bogusław Augustowski, a kazanie odpustowe dla licznie przybyłych, pomimo wczesnej pory i chłodnej aury, wygłosił o. Stanisław Patalita CSsR – redemptorysta i misjonarz ludowy z domu zakonnego w Tuchowie. Po zakończeniu Mszy Świętej o godzinie 6.15 odśpiewane zostały Godzinki ku czci Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny.
Mszy Świętej o godzinie 7:00 przewodniczył o. Tadeusz Gieniec CSsR – misjonarz w Boliwii, a w rolę odpustowego kaznodziei ponownie wcielił się o. Stanisław Patalita CSsR.W skierowanym do pątników słowie wezwał słuchaczy, aby z wiarą zasiąść do stołu Słowa Bożego. Poprowadziwszy wiernych poprzez pochodzenie Pisma Świętego, kaznodzieja zwrócił uwagę na Jezusa Chrystusa, który jest Słowem Boga. Odwołując się do wielu przykładów z Ewangelii, ojciec Patalita wskazał, że nawet kiedy Syn Boży przemawiał, nie każde Jego słowo wydało owoc. Tymi, którzy przyjmują Słowo i je wypełniają, jesteśmy właśnie my, chrześcijanie, budujący dom swojego życia na skale. Aby uczyć się wiernie wsłuchiwać się w Boże Słowo, powinniśmy brać przykład z Matki Bożej. Maryja uczy nas, jak odnosić się do Bożego Słowa, czego przykład dała podczas Zwiastowania. Ona słuchała, rozważała, odpowiadała czynem i zanosiła Słowo bliźnim. To jest zadanie skierowane również do nas – mamy głosić Chrystusa w środowisku, które często jest wrogie wobec wiary. Usłyszeliśmy to posłanie w dzisiejszym czytaniu mszalnym, w którym Bóg posyła proroka Ezechiela do ,,ludu buntowników”, do ,,ludzi o bezczelnych twarzach”. Aby umocnić nas w tym trudnym zadaniu, Chrystus pozostawił nam siebie w Eucharystii. Jeśli będziemy wierni i wytrwali na tej drodze, nagroda jest warta wszelkich starań: jest nią życie wieczne.
O godzinie 8.40 grupa kleryków Wyższego Seminarium Duchownego Redemptorystów poprowadziła modlitwę o powołania. Bracia opowiedzieli również o wspólnocie zakonnej Zgromadzenia Najświętszego Odkupiciela: jaki jest jego cel, charyzmat i dlaczego jego posługa jest tak piękna i ważna. Bracia klerycy w tym dniu pełnili dyżur modlitewny, prowadząc nabożeństwa pomiędzy kolejnymi celebracjami eucharystycznymi. W okolicach godziny 9:00 padać zaczął delikatny deszcz, który jednak nie przepłoszył coraz tłumniej nadciągających pątników.
Mszy Świętej o godzinie 9:00 przewodniczył ks. prałat Józef Niżnik – kustosz sanktuarium Świętego Andrzeja Boboli w Strachocinie. Na tej Mszy zgromadziła się pielgrzymka przedstawicieli samorządu terytorialnego. Na Eucharystii był chór sanktuaryjny pod wodzą sanktuaryjnego organisty – dra Jana Mikołaja Gładysza. Kierując do wiernych Słowo Boże, ks. prałat odniósł się do przypadającej na dzień Odpustu Ewangelii i zadał wiernym pytanie, czym jest dom Boży? A czy umiemy wskazać dom Maryi? Pierwszym był Nazaret. Ksiądz wskazał na wagę i znaczenie nowego domu Maryi – świątyni w Tuchowie: miejsca wytchnienia, w którym czujemy się dobrze, jak u Mamy. Przypomniał też, że każde domostwo wymaga pracy, a służbę w domu Matki Bożej w Tuchowie pełnią z woli Bożej redemptoryści – słudzy Maryi, którzy kochają swoją Panią i Gospodynię. W dalszej części kazania ksiądz Niżnik zwrócił się do samorządowców, podziękował im za przybycie i wezwał do solidarności i współpracy, która rozkwita w takich miejscach jak to sanktuarium. Mówił też o grzechu, z którym Kościół Chrystusowy zdaje się w ostatnim czasie przegrywać. Nie jest to prawda, każdy człowiek z pomocą Maryi, z pomocą nieba da radę się ostać i godnie przejść przez życie – konkludował ks. kustosz. W mocnych słowach ksiądz wyrzucił słuchaczom, że wiele problemów współczesności bierze się ze złej władzy, która przestaje służyć ludziom, kiedy skupia się na służbie samym sobie oraz swym towarzyszom i bliskim. I przypomniał, że z naszego życia Bóg nas będzie rozliczał. Przykładem służby i miłości do Matki Bożej jest Andrzej Bobola, który przypomina, aby traktować Maryję nie jako patronkę, ale jako Królową i Panią. Jeśli Maryja była i jest wielką, to tylko wielkością Słowa Bożego, które znajdowało w Niej pokorną uczennicę – nawet na przekór Jej planom, byle w zgodzie z wolą Bożą. Ksiądz podzielił się ze słuchaczami refleksją, iż kryzysy w Kościele biorą się stąd, że nie umiemy przyjąć Słowa Bożego z całą jego zawartością, a bez tego nie dojdziemy nigdzie jako chrześcijanie. I choć świat nie może zdzierżyć Słowa Bożego, nie możemy się zrażać, tylko potrzeba świadczyć o nim naszym życiem.
O godzinie 10.40 bracia klerycy poprowadzili kolejną modlitwę powołaniową na dziedzińcu sanktuaryjnym. Znowuż piękna pogoda nie zakłóciła pielgrzymom modlitwy i zwiedzania kramów, ulokowanych wokół sanktuarium.
Suma odpustowa i zarazem niedzielna rozpoczęła się o godzinie 11.00 i zgromadziła pokaźną liczbę pielgrzymów. Stanowili ją ludzie pracy: pracodawcy, przedsiębiorcy, pracownicy na emigracji oraz bezrobotni; obecne były także poczty sztandarowe. Msza Święta była transmitowana na żywo przez stacje radiowe RDN Małopolska i RDN Nowy Sącz. Głównym celebransem i zarazem kaznodzieją był o. prof. dr hab. Witold Kawecki CSsR, redemptorysta z Warszawy, kierownik instytutów teologicznych na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Na Eucharystii grała orkiestra sanktuaryjna. W skierowanym po Ewangelii słowie o. Kawecki zwrócił się od razu do ludzi pracy. Zadał pytanie: – Co ciebie bracie i siostro tak ciągnie do tego miejsca? Po czasie pandemii przybywasz do Tuchowa, gdzie Maryja tron sobie obrała i gdzie króluje od setek lat.
Właśnie Matki szuka każdy z nas, Jej serca pełnego miłości. Dalej o. profesor zwrócił uwagę na słowo – żyjemy dziś w czasie kryzysu słowa, bo jest go w mediach, Internecie i nawet w naszych rozmowach po prostu za dużo. Według kaznodziei to właśnie pragnienie czystego słowa zebrało dziś pielgrzymów w Tuchowie. Słowa Bożego, które jako jedyne przemienia życie, bo otwiera je na wieczność. Jezus powiedział: Maryja, moja Matka jest błogosławiona, ale tak wielcy mogą być ci, którzy słuchają tego Bożego Słowa i wypełniają je w swoim życiu. Możemy mieć udział w błogosławieństwie, jakim cieszy się Matka Boża. Nie koniec na tym. W innym miejscu Jezus głośno naucza: Ci, którzy otwierają się na Boże Słowo, są moją rodziną, moją matką, siostrą i bratem. W dalszej części swej homilii o. Witold Kawecki wspomniał sytuację zwiastowania, kiedy Maryja wbrew wieściom, które mogły przerazić każdego, heroicznie zgadza się pełnić wolę Boga. Jej kłopoty zaczęły się dopiero, kiedy zaczęła kroczyć drogami Boga. Jednak Maryja szła nimi bez buntu aż na Golgotę. Ale nie ma Jej przy pustym grobie, ponieważ żyjąc tajemnicą Słowa Bożego, znała już tajemnicę paschalną i nie szukała Chrystusa pośród umarłych. Na koniec ojciec Kawecki apelował do wiernych, iż mamy przemieniać świat Bożym Słowem i być zasłuchani w nie. Ono jako jedyne ma moc odmienić ludzkie życie. Na koniec Mszy Świętej nastąpiło wystawienie Najświętszego Sakramentu i krótka adoracja ku czci Jezusa Eucharystycznego, którą poprowadził o. Witold Kawecki CSsR.
O godzinie 14.45 na dziedzińcu sanktuaryjnym klerycy poprowadzili koronkę do Bożego Miłosierdzia.
O godzinie 15:00 – w Godzinę miłosierdzia rozpoczęła się Msza Święta, na którą przybyła pielgrzymka kierowców, rowerzystów i motocyklistów. Liturgii przewodniczył ks. Paweł Broński ze Starego Sącza – dyrektor Diecezjalnego Centrum Pielgrzymowania, który przybył do sanktuarium na swoim motocyklu. On też wygłosił kazanie, które rozpoczął od słów Jana Pawła II: ,,Aby odkryć głębię Eucharystii, potrzebna jest wiara. Tylko ten, kto wierzy i kocha, może z niej cokolwiek zrozumieć”. Tą, która może nam pomóc zrozumieć, jest Maryja. Kto jak nie Ona może i szczerze pragnie nauczyć nas prawdziwego i głębokiego uczestnictwa w Ofierze Mszy Świętej? Czy ta nauka w ogóle ma sens? – pytał kapłan – jeśli nasze serca nie są pełne wiary? Eucharystia to środek do prawdziwego życia, to zobowiązanie i zarazem zaopatrzenie na tę trudną drogę nawrócenia. Jest zarówno darem, jak i zobowiązaniem. Ksiądz Paweł w swej diagnozie dowodził, że wiele kryzysów duchowych zaczyna się w odejściu od Eucharystii, która z kolei ma swe źródło w znudzeniu. Jak do tego nie dopuścić? Należy udać się w podróż do źródeł Ofiary Chrystusa. Ks. Broński podkreślał, że odkrycie wartości Mszy Świętej równa się z odkryciem Jezusa. Eucharystia to największy z cudów. A jeśli ktokolwiek z nas, znudzonych tak znaną celebracją, zobaczyłby, jakie jest jej ukryte, niebiańskie oblicze i to, jaka ogromna prawda się na każdej z nich dokonuje – zmieniłby swoje życie natychmiast i diametralnie. Na kazaniu pojawiła się też zachęta do dokonania swoistego eucharystycznego rachunku sumienia: jak traktujemy Mszę? Czy wierzymy w jej moc? Czym jest dla nas niedziela: czy dniem świętym, z Mszą jako jego centrum? Dobrym sprawdzianem była dla nas pandemia: kto z nas prawdziwie tęsknił za eucharystycznym zgromadzeniem wiernych? Kapłan zaapelował: – Kiedy jest ci smutno, brakuje ci sił, to idź na Eucharystię, wstąp do kościoła na chwilę adoracji.
Na koniec zwrócił się do Matki Bożej, prosząc, by była dla wszystkich zebranych Przewodniczką i Mistrzynią przeżywania i karmienia się Eucharystią. Na koniec celebracji eucharystycznej ks. Paweł pobłogosławił zaparkowane przed ołtarzem polowym pojazdy, w tym potężne motocykle, które po pieśni na wyjście z głośnym hukiem opuściły dziedziniec sanktuarium.
Po Mszy Świętej równo o godzinie 16.30 na dróżki różańcowe ruszyła spod bazyliki procesja ludzi, aby razem z braćmi klerykami odmówić różaniec.
Kiedy wszyscy bezpiecznie wrócili z nabożeństwa różańcowego, o godzinie 17:15 na dziedzińcu sanktuaryjnym rozpoczęła się Droga krzyżowa, przygotowana i poprowadzona przez zakonną młodzież z seminarium redemptorystów.
O godzinie 18:00 neoprezbiter, o. Aleksander Ćwik CSsR przewodził uroczystym nieszporom, odśpiewanym na placu sanktuaryjnym.
Ostatnia tej odpustowej niedzieli Msza Święta sprawowana była o godzinie 18:30. Pokaźną część obecnych na niej wiernych stanowiła pielgrzymka pracowników służby zdrowia, CARITAS, pracowników Domów Pomocy Społecznej oraz wolontariuszy. Głównym celebransem i zarazem kaznodzieją odpustowym na tej Eucharystii był ks. Bogumił Bednarek – były kapelan szpitala św. Łukasza w Tarnowie i proboszcz parafii w Grywałdzie. Swe kazanie rozpoczął nietypowo, bo od podziękowań. Ksiądz Bogumił podziękował ludziom, którzy oddają swe życie osobom chorym, cierpiącym. To osoby, które świadczą, że kultura ducha wygrywa z kulturą ciała – medycy, pielęgniarki, pracownicy DPS-ów. Zwłaszcza czasy pandemii pokazują, jak ogromna jest ich zasługa. Przypomniał, jak bardzo ważni są też ci, którzy niosą pociechę duchową i psychiczną swym podopiecznym. Kimś takim są księża, kapelani, których duża liczba zmarła w czasie pandemii. Przypomniał też prawdę, że ze wszystkiego, co w naszym życiu czynimy, przyjdzie się nam rozliczyć – z tego, co służyło lub zadało kłam miłości. Tym, kto zgromadził pielgrzymów na tym placu, jest wg ks. Bogumiła miłosierny Bóg, który nie chce, abyśmy pachnęli bylejakością. Mamy być błogosławieni, jak głosi dzisiejsze hasło odpustowe. Aby stać się takim, należy przyjąć zaproszenie Matki Najświętszej i karmić się słowem Jej Syna. Słowo Boga to nie teatr, zaznaczył, albowiem chleb staje się Ciałem Chrystusa na słowo kapłana. Bóg nie jest kłamcą. Czy jednak my to słowo znamy? Czy bierzemy w ogóle Pismo Święte do ręki? Łatwo nam przyznawać rację Bogu – zaznaczał ks. Bednarek – jednak trzeba wziąć Ewangelię za wzór swego codziennego postępowania. W smutnej refleksji ksiądz zauważył, że choć Papieska Rada Duszpasterska ds. zdrowia nazwała lekarzy i pielęgniarki, aptekarzy i ratowników sługami życia, w wielu klinikach i szpitalach łamie się fundamentalne przykazanie człowieka: „Nie zabijaj”. Nawet nasz kraj stał się areną walki o życie. Uwagę słuchaczy ks. kapelan zwrócił zwłaszcza na zbrodnię aborcji. Nikt, kto przyłożył rękę do tego procederu, nie może mieć pokoju w sercu. A bez pokoju w sercu, co stanie na przeszkodzie, abyśmy się nawzajem pozabijali? – pytał kapłan. Na koniec kazania zaapelował: – Głośmy Słowo Boga, aby wypełniło się w naszym życiu błogosławieństwo Chrystusa. „Błogosławieni, którzy słuchają Słowa Bożego i zachowują je, albowiem oni są mi bratem, siostrą i matką”.
Msza Święta na zakończenie dnia odpustowego tradycyjnie zakończona została procesją eucharystyczną, po której wierni pożegnali cudowny obraz Matki Bożej, zasłonięty przy akompaniamencie rzewnych pieśni.
Tuż po błogosławieństwie kończącym procesję o godzinie 20:00 rozpoczął się zwyczajowy Wieczór Maryjny na zakończenie czwartego dnia Odpustu. W tym dniu wieczorek poprowadzili bracia klerycy z WSD Redemptorystów w Tuchowie. Zaprezentowali przed widzami spektakl słowno – muzyczny pt. „Musicie mieć w sobie coś z orłów”, poświęcony postaci czcigodnego Sługi Bożego kardynała Stefana Wyszyńskiego – Prymasa Tysiąclecia. Przeplatane pieśniami przedstawienie składało się z autentycznych wypowiedzi Prymasa oraz recytowanych utworów poetyckich i narracji ukazującej przesłanie Sługi Bożego i jego ogromną wartość, zwłaszcza dla osób młodych.